Dlaczego dróg rowerowych nie powinno się budować „na chodnikach”

Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach każdy wie, że malowanie „śmieszek rowerowych” na chodnikach nie jest najszczęśliwszym pomysłem. Wielu rowerzystów słusznie zauważa, że „ścieżki rowerowe nie powinny być budowane na chodnikach”. A jednak konieczność fizycznego odseparowania drogi rowerowej nie tylko od jezdni, ale także od chodnika, nadal nie dla wszystkich jest oczywista.

Fragment grafiki Mikaela Colville-Andersena przedstawiający schemat typowej ulicy w Kopenhadze – drogi dla rowerów (zazwyczaj obustronne jednokierunkowe) zwykle nie są tam wyznaczone ani na chodniku, ani na jezdni

Istnieją różne sposoby uzyskania takiej separacji, jednak gdy chodnik przylega bezpośrednio do drogi rowerowej, to powinien być wyniesiony ponad jej poziom o 3-6 cm i oddzielony np. krawężnikiem drogowym ułożonym „na płask” (w Holandii stosuje się specjalne krawężniki ze skosem 30 st., jednak nie są one seryjnie produkowane w Polsce). Takie wymaganie znalazło się w standardach rowerowych wydanych przez GZM. Problem w tym, że taki krawężnik zwiększa koszty budowy bardziej niż tylko zastosowanie innej nawierzchni czy malowanej linii. Urzędnicy podają też inne problemy (słusznie lub nie), np. że na drodze dla rowerów gromadzi się brud. Dlaczego więc autorzy standardów wprowadzili do nich taki zapis? Czyżby chcieli zmusić gminy do ponoszenia zbędnych kosztów?

W pierwszej chwili rzeczywiście może być to nieintuicyjne – w końcu taki niski krawężnik, szczególnie jeśli nie jest prostopadły tylko ścięty, nie chroni pieszych przed potrąceniem. Jego funkcja jest więc odmienna niż krawężnika między chodnikiem a jezdnią, choć opiera się na analogii do niego. Dzięki niemu podział na drogę dla rowerów i chodnik jest intuicyjny dla pieszych.

Oczywiście można namalować na chodniku dobrze widoczne linie, mnóstwo piktogramów rowerów i pieszych, a nawet zastosować pas brukowany pomiędzy DDR a chodnikiem lub inny rodzaj nawierzchni przeznaczonej dla rowerów. Jednak coś zaprojektowanego jak dwuczęściowy chodnik piesi nadal traktują jak dwuczęściowy chodnik. Teoretycznie mogą wiedzieć, do czego służą poszczególne jego części, ale jeśli np. zamyślą się, są zajęci rozmową lub patrzeniem w smartfon, to łatwo mogą przejść na inną część nawet przez nieuwagę. W zimie, kiedy spadnie śnieg, różnica jest jeszcze mniej widoczna.

Natomiast zróżnicowanie wysokości nie daje wprawdzie gwarancji 100-procentowej skuteczności, ale dzięki niemu nieświadome wejście na drogę dla rowerów jest niewygodne, a piesi czują się na drodze rowerowej mniej komfortowo.

Nie bez przyczyny nie tylko w Holandii i Danii, ale też w wielu polskich miastach chodnik oddziela się krawężnikiem od drogi dla rowerów podobnie jak od jezdni, choć nieznacznie podnosi to koszty inwestycji.

Na velostradzie w Jaworznie m. in. dzięki zróżnicowaniu wysokości nie ma problemu z odróżnieniem poszczególnych części drogi – pomimo tego, że chodnik dla pieszych również jest wykonany z asfaltu wygodnego dla rolkarzy czy osób z wózkami (fot. Integracja dróg dla rowerów w Jaworznie)

Z drugiej strony, projektanci doskonale wiedzą, co należy zrobić, aby zachęcić pieszych do chodzenia całą szerokością drogi. W strefach zamieszkania, gdzie taki efekt jest pożądany, zrównuje się chodniki z jezdniami, a część drogi sugerowaną do poruszania się samochodami odróżnia się co najwyżej przy pomocy innej nawierzchni. Niestety, podobne metody stosuje się czasem na głównych ulicach, choć tylko w odniesieniu do dróg dla rowerów, a nie jezdni dla samochodów.

Ulica w historycznym centrum Gliwic, na której chodniki są zrównane z jezdnią i odróżniono je tylko przy pomocy innego wyglądu nawierzchni w celu zachęcenia pieszych do swobodnego poruszania się całą szerokością drogi (fot. Google Street View)

Nie należy się potem dziwić, że rowerzyści jeżdżą po jezdni „gdy mają obok ścieżkę”. Zachęcanie pieszych do chodzenia po „ścieżce” przez namalowanie jej na chodniku lub wybudowanie w jednym poziomie z nim skutkuje zniechęceniem rowerzystów do poruszania się po niej i w efekcie wielu z nich wybiera jezdnię, aby nie musieć lawirować między pieszymi.

Niektórzy rowerzyści, zniechęceni wadami istniejących dróg rowerowych, zamiast domagać się poprawy ich jakości, aby zapobiec konfliktom z pieszymi, wolą postulować malowanie pasów rowerowych na jezdni. Takie pasy z reguły lepiej separują ruch pieszy od rowerowego, gdyż są oddzielone od chodnika krawężnikiem i to często 12-centrymetrowym. Nie ma możliwości, aby pieszy wszedł na taki pas z chodnika przez nieuwagę. Niestety, malowane pasy na jezdni nie zapewniają poczucia bezpieczeństwa rowerzystom równie skutecznie jak wydzielone drogi rowerowe i przez to nie zachęcają ludzi do jazdy na rowerze w takim samym stopniu.

Skuteczne odseparowanie od pieszych przy pomocy wysokiego krawężnika, ale gorsze odseparowanie od ruchu zmotoryzowanego (fot. Zrównoważona Mobilność w Jaworznie)

Tymczasem można osiągnąć oba cele (odseparowanie zarówno ruchu pieszego jak i samochodowego) stosując obie metody jednocześnie – oddzielając drogę dla rowerów krawężnikiem nie tylko od jezdni, ale też od chodnika. Nawet gdy krawężnik od strony chodnika nie jest wysoki, i tak spełnia swoje zadanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *